INDYJSKIE STREET FOOD cz. II
Przed wyjazdem do Indii dużo czytałem o tym kraju. Poznawałem oczyma wyobraźni, bogactwo kulturowe, wierzenia, a nade wszystko barwne życie bazarów i tętniące ciągłym ruchem ulice. Już wtedy uzmysłowiłem sobie, że to kraj nie tylko pełen kontrastów, ale kraj o bogatej i głębokiej cywilizacji, z całym jej dorobkiem dziedzictwa duchowego i kulturowego. Wiedziałem, że Indie, to konglomerat rozmaitych ludów, kultur, języków, religii, wielość doktryn, bogów, rytuałów, smaków, zapachów i woni. Przygotowałem się też na nowe doznania i przeżycia. Rzeczywistość przerosła jednak moje oczekiwania. Indyjskie street food nie można porównać do innych krajów w których byłem. Co krok możemy spotkać stragany z jedzeniem, sprzedawców warzyw i napojów. Dominuje kuchnia wegetariańska. Takie nazwy jak dal, dosa, dżapatti, kofta, biriani, masala brzmią i smakują bardzo egzotycznie. Jedzenie jest proste ale zestawienie potraw o nutach słodkich z pikantnymi na jednym talerzu - zdumiewa. Kuchnia indyjska nie przypadła mi do gustu mimo dobrych chęci i pozytywnego nastawienia. Pierwsze dni pobytu minęły mi na niedowierzaniu temu co widziałem, jadłem i piłem. Doznania jakie odczułem przerosły wszystkie moje wyobrażenia. Zapis fotograficzny w temacie ulicznego jedzenia w Indiach, bez dźwięku, zapachu, smaku, woni i towarzyszącej im temperatury jest ułomny, nie oddaje tego co widziałem a zobaczyłem zaledwie mały fragment dużego obrazu.
Jarek Domański
© 2017- 2022 by JAREK DOMAŃSKI